Przedstawiam Wam zdjęcia naszego nowego podopiecznego, który zamieszkał sobie między chwilowo napełnionym deszczówką pojemnikiem a połamanym, kiedyś składanym, chwilowo czekającym na miejsce w śmietniku, koszem. Oba będą musiały chyba trochę poczekać...
Robiąc porządki na ogródku, zauważyłem takiego cudaka:
,
który wkrótce postanowił zaprezentować się w całej okazałości
Piękny, nieprawdaż?
Postanowiłem się z kolegą poznać, podając mu źdźbło, zamiast ręki. Ku mojemu zdziwieniu, zaszło nieporozumienie.
IQ - Cześć mały.
A.l. - Nawet mnie nie wkurzaj!
IQ - W porządku, już się zabieram...
A.l. - I am the Speeder
(zwróćcie uwagę, że wszystko na zdjęciu jest ostre, poza pajączkiem)
IQ - Oddawaj!
A.l. - Zatańczę na Twoim grobie!
Jak widać moje intencje zostały opacznie zrozumiane. Nota bene, po zachowaniu tego knypka przez chwilę sądziłem, że to samica z kokonem, choć sporo za wczesna pora roku. Jednak zdjęcia jednoznacznie wskazują, że ten brawurowy atak na źdźbło przeprowadził facet. Postanowiłem podejść do niego inaczej. Żona szybko złapała jakąś zieloną muchę, ja tymczasem ustawiłem sobie ostrość w aparacie i tryb serii szybkich zdjęć, wiedząc już o szybkości knypka. Mucha trafiła na talerz i... tyle ją widziałem. Cóż, może następnym razem ja będę szybszy.
Udało mi się jedynie cyknąć knypka przy obiedzie...
Następnego dnia (czyli wczoraj) chitynowe naczynie po obiadku leżało sobie elegancko wyniesione na taras.
Dziś znów spróbuję go złapać...
Pozdrawiam
PS. Gdyby ktoś był zainteresowany, to
Agelena labyrinthica, czyli po naszemu lejkowiec labiryntowy.